Po ogłoszeniu wyników tegorocznych matur przeczytałem już wszystkie lub prawie wszystkie komentarze w tym temacie. Akurat tak się złożyło, że Młody miał to nieszczęście zdawać w tym, a nie w ubiegłym roku. Jako rodzic obserwowałem wszystkie "zawijasy", które wykonywał nasz system edukacyjny w ostatnich 12 latach. Obserwowaliśmy także sposób reakcji poddawanych eksperymentom dzieci i ich umiejętność osiągania dużego poziomu wiedzy pomimo stwarzanych przeszkód takich jak np. usunięcie drugiego języka obcego z programu Gimnazjum, czy zróżnicowanie poziomu nauczania poszczególnych przedmiotów w klasach "humanistycznych" i "niehumanistycznych". Zawirowania z obowiązkowym zdawaniem egzaminu z matematyki także nie dopingowały do systematycznego przez wszystkie etapy przyswajania tajników tego przedmiotu. Nie wspomnę o "radosnej twórczości" w zakresie list lektur. Do tego żądny sukcesów rząd Tuska wmieszał politykę. Wprowadzana bez składu i ładu reforma ma "błysnąć" w przyszłym , wyborczym roku, a więc już wiadomo, że wyniki w przyszłym roku MUSZĄ być lepsze niż w tym. To tyle, tylko tyle i aż tyle.....
Kilkakrotnie słyszałem komentarze Pani minister o słabym przygotowaniu nauczycieli, zwłaszcza w mniejszych ośrodkach, czyli na tzw prowincji, ale to co usłyszałem na końcu przekroczyło wszelkie granice.
Winna jest młodzież rocznika 1995. To słaby rocznik i dlatego tak słabo zdał.....
TO PANI JEST SŁABA , PANI MINISTER czy też PANI MINISTRA.
Stygmatyzuje Pani całe pokolenie.
